Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/185

Ta strona została przepisana.

„Tego już za wiele“, — wybuchnął pierwszy profesor śpiewu Gabrjel.
„O tak! — potwierdził Richard, — i kosztuje nas to za drogo“!
Moncharmin czerwony z oburzenia, wołał, by natychmiast sprowadzono komisarza policji. Richard sprzeciwił się temu; miał plan gotowy.
„Nie ośmieszajmy się, — rzekł spokojnie, — cały Paryż wziąłby nas na języki. Upiór Opery zakpił z nas raz my zakpimy sobie z niego później”.
Niemniej, z całego tego wydarzenia wynieśli niemiłe jakieś przygnębienie i niepokój.
Pp. Richard i Moncharmin nie chcieli wtajemniczać w sprawę tę policji, gdyż w głębi duszy przypuszczali, że przykry żart ten spotkał ich ze strony poprzedników i sami go wyświetlić pragnęli.
U Moncharmina pozatem budziły się od czasu do czasu podejrzenia, skierowane w stronę wspólnika jego Richarda, który miewał niekiedy dziwaczne pomysły.
Oczekiwali więc dalszych wydarzeń, mając baczne oko zwrócone na panią Giry.
„Jeżeli jest wspólniczką Upiora, — mówił Richard, — nie pora o tem wspominać. Banknoty są już daleko. Mnie się jednak wydaje za głupia na to“.
„Nie brak większych głupców w całej tej katastrofie“, — mruczał Moncharmin.
„Któż mógł przypuścić, — biadał Richard. — Ale na przyszły raz będziemy ostrożniejsi“.