Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/218

Ta strona została przepisana.

otoczonego tajemnicą i przerażającą potęgą... Ale to wszystko wydaje mi się niewytłumaczonem... Dlaczego on tylko sam posiada tajemnicę podziemi! Przecież ich nie budował?!!“
„Ależ owszem, panie.“
Raul spojrzał zdziwiony, lecz Pers ruchem głowy nakazał mu milczenie, a ręką wskazał na lustro.
Odbity w lustrze obraz ich drgnął nagle, stał się mniej wyraźnym i zatarł się jak w zwierciadle wodnem pod podmuchem wiatru, poczem wszystko powróciło znów do poprzedniego stanu.
„Widzi pan, że tędy się nie przedostaniemy, — rzekł Raul. — Musimy obrać inną drogę.“
„Dziś wieczór nie znajdziemy innej, — odparł Pers dziwnie zmienionym głosem. — Baczność! Bądź pan przygotowany do obrony!“
Rzekłszy to, skierował w stronę lustra rękę, uzbrojoną w pistolet. Raul uczynił to samo.
Pers wolną ręką przyciągnął młodego człowieka do siebie i nagle, wśród oślepiającego błysku świateł, lustro poruszyło się, okręciło wokoło, jak używane w zakładach publicznych drzwi obrotowe i porwało ich obu ze sobą, przenosząc z jaskrawego blasku w głębokie nieprzeniknione ciemności.