Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/245

Ta strona została przepisana.

czący mnie niepokój o los Krystyny wzrastał z każdą chwilą. Jak się to wszystko skończy? A przytem męczyło mnie przeświadczenie, że odpowiedzialnym będę za to, co teraz nastąpić może. Znałem tego szatana! Ja jeden go znałem i wiedziałem do czego był zdolnym. Był czas, kiedy mogłem uczynić go nieszkodliwym, a przecież pozwoliłem mu żyć dalej, a teraz brzmiały mi ciągle w uszach straszne, złowróżbne jego słowa: „jeśli moje tajemnice odkryte zostaną, tem gorzej dla wielu z przeklętej rasy ludzkiej“.
Ku ogromnemu mojemu zdziwieniu, rzeczy się ułożyły w ten sposób, jak mi je przedstawił Eryk. Krystyna Daae wyszła z „Pałacu Jeziora“ i powróciła doń kilkakrotnie, pozornie dobrowolnie i bez przymusu. Umysł mój, zmęczony przenikaniem i badaniem tej tajemniczej sprawy, pragnął teraz wypoczynku. Nie chciałem już więcej myśleć o tem, starałem się zapomnieć. Ale czy tak łatwo było można zapomnieć o człowieku, jakim był Eryk
Nie powróciłem już jednak więcej nad brzeg jeziora... Ale prześladowała mnie myśl o skrytych, małych drzwiach, znajdujących się w trzeciem podziemiu, o których wiedziałem, że nie są strzeżone przez nikogo.
Chodziłem więc często w te strony i ukryty za dekoracjami z „Króla Lahory”, które niewiadomo w jakim celu pozostały tam, przez długie godziny obserwowałem w milczeniu... Cierpliwość moja została nagrodzona.