Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/246

Ta strona została przepisana.

Pewnego dnia ujrzałem Eryka. Przeczołgał się na kolanach pod dekoracjami, zasłaniającemi skryte drzwi aż do dołu, i przycisnął ukrytą i niewidoczną dla mnie wtedy sprężynę, znajdującą się w ścianie. Ściana rozsunęła się, robiąc mu przejście. Eryk przecisnął się przez otwór, który natychmiast zamknął się za nim. Posiadłem więc tajemnicę tego potwora, tajemnicę, która mogła mi posłużyć do dostania się bez niebezpieczeństwa do podziemnego jeziora... Przeczekałem chwilę, poczem podszedłem do ściany, wynalazłem ukrytą sprężynę i nacisnąłem ją. Działała jak najlepiej. Nie udałem się jednak w ślad Eryka, wiedząc, że on znajduje się w podziemiach. Nie chcąc więc, aby mnie spotkał los maszynisty Buqueta i nie chcąc zdradzać tego odkrycia, które mogło być pożytecznem dla „wielu z przeklętej rasy ludzkiej” — oddaliłem się z podziemi, zacierając wszelki ślad za sobą.
W kilka dni później, zniecierpliwiony wyczekiwaniem na stosowną chwilę, by dotrzeć do domu nad jeziorem w czasie nieobecności Eryka, otworzyłem znów tajemne przejście.
Dźwięki niezwykłej, wspaniałej muzyki dobiegły mnie. Potwór pracował przy drzwiach otwartych nad swoim „Don Juanem Zwycięskim”. Wiedziałem, że w dzieło to wkładał całe swoje życie. Stanąłem w milczeniu, w ciemnym kącie, nie śmiejąc mu przerywać. Po chwili powstał i przeszedł się po pokoju szybkim, nerwowym krokiem. „To musi być skończone „przedtem”! — wyrzekł z mocą.