Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/248

Ta strona została przepisana.

krzyknął: „Pali się!“, mógłbym stać się powodem jeszcze gorszej katastrofy...
Postanowiłem jednakże działać osobiście, bez zwłoki. Wszystko przemawiało za tem, że w obecnej chwili Eryk będzie jedynie zajęty uwięzioną przez siebie dziewczyną. Należało skorzystać z tego, by dostać się do trzeciego podziemia. Postanowiłem na wyprawę tę zabrać młodego wicehrabiego, który, nieprzytomny prawie z rozpaczy, z całą ufnością ofiarował mi się towarzyszyć. Posłałem więc po broń, i gdy Darjusz nadszedł z nią do garderoby Krystyny, jeden z pistoletów dałem wicehrabiemu, mówiąc mu, że musi być w każdej chwili przygotowany do obrony.
Szliśmy na walkę, na walkę na śmierć i życie w podziemia Opery, w zaczarowany świat fantazji. Czy można sobie podobną sytuację wyobrazić? Mieliśmy zwyciężyć niezwalczonego dotąd przez nikogo, sławnego „mistrza zapadni“, tajemniczego i straszliwego Upiora Opery!
Szliśmy uzbrojeni jedynie w pistolety na walkę z człowiekiem, który widzialnym jest tylko wtedy, kiedy tego chce, lecz który zato widzi wszystko, gdy wokół panują nieprzeniknione ciemności!... Z człowiekiem, któremu dziwna mądrość, subtelność i zręczność umożliwiają korzystanie ze wszystkich sił natury, połączonych dla wytworzenia w naszych oczach lub uszach ułudy, wiodącej do zguby.
Lękałem się, że jeżeli nie znajduje się przy zemdlonej Krystynie, to błąka się gdzieś po pod-