Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/255

Ta strona została przepisana.

na mnie... Idę powiedzieć syrenie, by otworzyła!“
Słyszeliśmy jak się oddalał i drzwi za sobą zamykał. Nie zastanawiałem się wcale nad tem, że potwór oddalał się zapewne tylko celem dokonania nowej zbrodni. Wiedziałem tylko o jednem: Krystyna była tam! za ścianą! Wicehrabia już na nią wołał: „Krystyno! Krystyno!“ Po dłuższej dopiero chwili usłyszeliśmy słaby głos Krystyny: „To chyba sen“.
„Krystyno! to ja, Raul, — błagał dalej wicehrabia. — Na miłość boską, odpowiadaj, jeżeli jesteś sama!“
„Raulu! to ty! Raulu!“ i „Tak, to ja! Krystyno! odwagi! Jesteśmy tu, ocalimy cię... ale bądź ostrożną, ostrzeż nas o zbliżaniu się tego szatana!“
Wtedy dopiero, gorączkowym, urywanym głosem, Krystyna objaśniła nas, że Eryk zupełnie oszalał z miłości dla niej i że zaprzysiągł „zabić siebie i wielu innych ludzi“ jeżeli nie zechce zostać jego żoną. Pozwolił jej się namyślić do dnia następnego, do godziny jedenastej wieczorem. I wtedy, jak się wyraził, będzie zmuszoną wybierać pomiędzy mszą weselną, a mszą żałobną. Krystyna powtórzyła nam dosłownie pewne słowa Eryka, których zrozumieć nie mogła.
„Jeżeli mi odmówisz, to razem z nami poniosą śmierć i pogrzebani zostaną wszyscy obecni w Operze!...“ Zrozumiałem dobrze te straszne słowa — odpo-