Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/26

Ta strona została przepisana.

i lekki, drwiący uśmiech zarysował się na jego ustach.
„Aha, — rzekł i po chwili dodał: — Chodźmy, chodźmy!
Na twarzy miał wyraz wielkiego zadowolenia.
Skierowali się ku wejściu za scenę, przy którem tłoczyło się wiele osób.
Raul miął niecierpliwym ruchem trzymane w ręku rękawiczki. Widząc jego niecierpliwość hr. Filip domyślił się wszystkiego. Wiedział teraz dlaczego Raul bywał tak roztargnionym, gdy do niego mówiono i dlaczego z tak żywem zainteresowaniem rozmawiał zawsze o Operze.
Za chwilę byli już za kulisami. Panował tam ruch gorączkowy; chmura czarnych fraków cisnęła się przez wąski, długi korytarz, ku kancelarji dyrektora i garderobom artystek.
Do nawoływań, przebiegających co chwilę maszynistów, mieszały się ostre napomnienia służby policyjnej, kłótnie statystów, rozbierających się naprędce z kostjumów, piskliwe głosy i śmiechy śpieszących na scenę baletnic...
Raul z bratem z trudnością przeciskali się przez ten tłum różnorodny i podniecony — zmuszeni co chwilę zwalczać zręcznie przeróżne przeszkody w postaci dekoracyj spuszczanych w mgnieniu oka i przytwierdzanych kilkoma głośnemi uderzeniami młotka — krzeseł i ławek — spadających im niewiadomo skąd pod nogi — natłoku ciężkich portjer i dywanów, olbrzymich wazonów, sztucznych krze