Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/262

Ta strona została przepisana.

Nie lękasz się przecie ciemności?... Jestem wszak przy tobie, ja Eryk, twój kochanek i mąż!...“
Wtedy zabrzmiał przygasły, zamierający głos Krystyny: „Nie, nie chcę! boję się!.. boję się ciemności! Eryku, pokój ten nie interesuje mnie wcale!... Tylko, jak dziecko byłam ciekawą, ale teraz już nie, naprawdę nie...“
Tymczasem w naszym pokoju zaczęły dziać się rzeczy, których tak strasznie się lękałem... Eryk automatycznie torturować nas zaczął. W jednej chwili oblani zostaliśmy oślepiającym blaskiem. Wicehrabia, który nie mógł spodziewać się tego, aż zadrżał z przerażenia... Równocześnie gniewny głos Eryka zadźwięczał za ścianą:
„Mówiłem ci, że tam ktoś jest. Widzisz teraz okienko? to maleńkie, świetlane okienko. Ten, który się znajduje za ścianą, widzieć go nie może. Ale ty wejdź na tę drabinkę, wejdź... Pytałaś się często do czego służy, teraz się przekonasz: służy do badania „pokoju tortur“, mała ciekawska.“
„Jakiego pokoju tortur? Eryku! przez litość!... Co ty mówisz! Ty chcesz mnie tylko przestraszyć! Powiedz mi, co zamierzasz uczynić?... Na miłość twoją, Eryku, zaklinam cię!...“
„Idź do okienka, Krystyno! Ujrzysz ciekawe rzeczy...“
„Tak, masz słuszność, podaj mi drabinę.“
„Oh! moja maleńka, jak to grzecznie z twojej strony. Powiedz mi, jak wygląda jego twarz!... Oh! gdyby ludzie mogli sobie zdać sprawę, jakiem