niu do jego wspólnika, nie pytał już o nic więcej. Uważając to początkowo za głos z nieba, sądził, że Opatrzność przestrzega go przed dalszymi grzechami, lecz potem, kiedy głos domagał się pieniędzy, przekonał się, iż jest poprostu wyzyskiwany przez potężnego szantażystę, którego ofiarą padł już i Debienne. Obaj tedy, mając dość kierownictwa Opery z rozmaitych powodów, odeszli, nie usiłując już dalej zgłębiać tajemnicy Upiora Opery.
Tak wyrażał się Pers o pp. Debienne i Poligny. W związku z tem zacząłem mówić o ich następstwach i wyraziłem zdziwienie, iż pan Moncharmin, który początkowo w swoich pamiętnikach opisywał wszystko co dotyczyło Upiora z wszelkimi szczegółami, przestał potem niemal zupełnie o nim wspominać. W odpowiedzi na to Pers wskazał mi następujący ustęp pamiętników, który uważać można za specjalnie interesujący, wyjaśnia on bowiem w jak prosty sposób zakończyła się słynna historja przepadłych dwudziestu tysięcy franków.
„Co się tyczy Upiora Opery (brzmią słowa p. Moncharmina) o którego dziwacznych pomysłach pisałem na początku tych pamiętników, chcę jeszcze powiedzieć tylko to, iż pięknym gestem nagrodził wszystkie przykrości, wyrządzone memu drogiemu koledze jak również i mnie. Uznał zapewne, iż dla wszystkich żartów istnieją granice, zwłaszcza kiedy to kosztuje tak drogo i kiedy sprawa ma się oprzeć o Komisarza policji, gdyż
Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/292
Ta strona została przepisana.