loży Nr. 5 i zastukajcie laską w ogromną kolumnę, oddzielającą tę lożę od sceny. Specjalny dźwięk upewni was iż kolumna jest wewnątrz pusta. I potem już przestańcie się dziwić, iż mógł z niej wychodzić głos Upiora. Kolumna ta nie budziła żadnych podejrzeń gdyż wygląda, jakby była wykuta z jednolitego marmuru. Eryk zaś korzystając ze swych zdolności brzuchomówcy, urządzał się tak, że głos zdawał się dochodzić ze strony przeciwnej. Nie wątpię, iż kiedykolwiek uda mi się odnaleźć w ornamentacji kolumny miejsce, w którem znajduje się otwór, umożliwiający przedostawanie się do jej wnętrza.
Oczywiście wszystko, co udało mi się odnaleźć, jest niczem w porównaniu z tem, co Eryk musiał stworzyć w całym olbrzymim gmachu Opery, lecz wszystkie te odkrycia oddałbym chętnie za to jedno, którego dokonałem w obecności administratora w kancelarji dyrektorskiej. W pobliżu stojącego przed biurkiem fotelu znalazłem zapadnię, o szerokości i długości zwykłej deski w podłodze. W wyobraźni mej spostrzegam wysuwającą się z tej zapadni rękę, która zręcznie i szybko wykonywa odpowiednie manewry około zwieszającej się poły dyrektorskiego fraka...
Tamtędy więc ulotniło się te 40.000 franków... Tamtędy też później powróciły...
Wspominając o mojem odkryciu Persowi, zapytałem:
Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/294
Ta strona została przepisana.