Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/70

Ta strona została przepisana.

Matka Tricard spojrzała na nich z pobłażliwym uśmiechem i wyszła.
„Miałam przeczucie, że pana tu zobaczę, — odezwała się w końcu Krystyna. — Byłam na mszy w kaplicy i tam zapowiedziano mi twój przyjazd”.
„Kto ci to powiedział, Krystyno?
„Mój biedny, zmarły ojciec”.
W pokoju zaległo milczenie, przerwane po chwili przez Raula.
„Czy powiedział ci także ojciec, Krystyno, że kocham cię i bez ciebie żyć nie mogę?”
Dziewczyna zarumieniła się i odwróciła głowę. Odparła drżącym głosem:
„Jesteś szalony, Ranki! Nie poto cię wezwałam, aby słuchać podobnych rzeczy!”
I wybuchnęła przymuszonym śmiechem, jakby dla odzyskania pewności siebie.
„Nie śmiej się, Krystyno, mówię poważnie. Wiedziałaś, że nie pozostanę obojętnym na twe wezwanie i pospieszę czemprędzej do Perros. Jakże mogłaś tak sądzić, jeśli nie przypuszczałaś, że cię kocham?”
„Myślałam, że przypomną ci się czasy naszego dzieciństwa, z którymi tak ściśle wiąże się postać mego ojca... zresztę, nie wiem... może to niedobrze, że pisałam... nagłe twoje zjawienie się w mojej garderobie przeniosło mnie daleko, daleko w przeszłość i napisałam do ciebie, jako mała dziewczynka, którą byłam niegdyś, a która poczułaby się szczę-