Strona:PL Lew Trocki - Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego.pdf/60

Ta strona została przepisana.

uchodzącego za najlepszą podporę rządu Kiereńskiego. Znaleźli się tam najbardziej wpływowi mówcy prawego skrzydła. Uczepili się tego konserwatywnego pułku gwardji, jako ostatniej ostoi rządu koalicyjnego. Nic już nie mogło pomóc. Pułk w przeważającej większości wypowiedział się za nami i poprostu przerwał wymowę byłych ministrów. Grupy, które występowały jeszcze przeciw hasłom Sowietu, składały się powiększej części z oficerów, jednorocznych ochotników oraz z burżuazyjnej inteligiencji i półinteligiencji. Robotnicze i chłopskie masy wojska były w zupełności po naszej stronie. Rozgraniczenie odbyło się na ostro uwydatnionej linji socjalnej.
Centralną bazą militarną Piotrogrodu jest twierdza Piotra i Pawła. Ustanowiliśmy tam w charakterze komendanta młodego porucznika. Okazał się godnym tego stanowiska i w ciągu kilku godzin opanował położenie. Prawowici gospodarze twierdzy ustąpili na stronę w postawie wyczekującej. Za żywioły dla nas pewne uchodzili żołnierze oddziału samochodowego, którzy w lipcu zburzyli organizację wojskową naszej partji, znajdująca się w willi Krzesińskiej i willę tę zajęli. 5 go około godziny 2-ej popołudniu pojechałem do fortecy. Mówcy prawego skrzydła zachowywali się w najwyższym stopniu przezornie i wymijająco, uporczywie omijali kwestję osoby Kiereńskiego, podczas gdy samo imię to również wśród żołnierzy wywoływało nieuniknienie głosy protestu i oburzenia. Ci ostatni wysłuchiwali naszych mów i opowiadali się za nami. Około godziny 4-ej zebrali się żołnierze automobilowi w sąsiedztwie, w cyrku „Moderne“ na zgromadzenie bataljonu. Jako mówca wystąpił tam między innymi gienerał-kwatermistrz Paradjełow. Mówił z nadzwyczajną ostrożnością. Już bardzo odległemi wydawały się dni, w których oficjalni i półoficjalni mówcy nie mówili u partji robotniczej inaczej, jak tylko o bandzie zdrajców i najemnych pachołków kajzera niemieckiego. Zastępca szefa sztabu głównego podszedł ku mnie ze słowami: „Ależ proszę Pana, trzeba się przecież w jakikolwiek sposób poro-