Strona:PL Lew Trocki - Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego.pdf/62

Ta strona została przepisana.

grodem sowiety zostały zobowiązane dawać baczność, aby nie wprowadzano do stolicy żadnych kontrrewolucyjnych, ściślej mówiąc: żadnych przez rząd oszukanych wojsk. Niższy personel dworców kolejowych i robotnicy uznali natychmiast władzę naszych komisarzy. 6-go nastąpiły przeszkody na stacji telefonicznej: nie dawano nam więcej żadnego połączenia. Stacja została obsadzona przez podchorążych, i pod ich opieką telefonistki stanęły w opozycji przeciw Sowietowi. Była to pierwsza oznaka zbliżającego się sabotażu. Wojskowo-Rewolucyjny Komitet wysłał na stację telefoniczną oddział żołnierzy i przy wejściu ustawił dwie małe armaty. W ten sposób rozpoczęło się ujmowanie w nasze ręce organów rządowych. Marynarze i czerwonogwardziści obsadzili małemi oddziałami telegraf, pocztę i inne urzędy. Przedsięwzięto środki w celu zdobycia Banku Państwa. Centralny punkt nowego rządu, Instytut Smolny, zamieniony został w twierdzę. Na jego strychu znalazło się parę tuzinów karabinów maszynowych jako spadek po Centralnym Komitecie Wykonawczym, ale w stanie zaniedbanym i bez umiejętnej obsługi. Wysłaliśmy do Smolnego uzupełniający oddział karabinów maszynowych. Wczesnym rankiem żołnierze z hałaśliwym łoskotem toczyli już swoje karabiny maszynowe po kamiennych podłogach długich napółciemnych korytarzy Instytutu Smolnego. Po przez drzwi wyglądały zdziwione lub przerażone oblicza niewielu socjalistów-rewolucjonistów lub mieńszewików, którzy pozostali jeszcze w Smolnym.
Sowiet, zarówno jak Konferencja garnizonu zbierały się codzień w Instytucie Smolnym.
Na trzeciem piętrze Smolnego w małym pokoiku narożnym zasiadał nieustannie Wojskowo-Rewolucyjny Komitet. Tam zbiegały się wszystkie wiadomości: o przegrupowaniach wojsk, o nastroju wśród żołnierzy i robotników, o agitacji w koszarach, o burdach czarnosecińców, o naradach polityków burżuazyjnych, o działalności w Pałacu Zimowym i planach byłych partji sowieckich. Ze wszystkich stron przybywali tu sprawozdawcy. Przychodzili