Strona:PL Libelt Karol - O miłości ojczyzny.pdf/102

Ta strona została przepisana.

haus, przed zajezdnikami z Horodnicy z kijem w ręku ustępujący, w upadku nieugięty, pod bokiem królewskim w Warszawie zapomniany, niezadługo w biedzie 1785 r. życia dokonał. Stoi Horodnica i sterczą dotąd łomy wzniosłych ścian Łosośny, świadki niedołęstwa, co nie tylko się złości oprzeć nie może, ale się jej działań narzędziem staje. Fabryczne Tyzenhausa zakłady niezwłocznie opuszczone zostały, nawet prześladowane.«
Oto przykład, jeden z najsmutniejszych, jak u nas pojmowano ojczyznę. Nie sądzono, że się ojczyzna, ale że się Tyzenhaus bogaci, i stąd zawiść i prześladowanie. I dziś jeszcze poświęcenia niejednych szlachetnych ludzi uważają za despotyzm, dyktaturę, chęć wyniesienia się; nie patrzą na roślinę, co pięknie zakwita i plon rokuje, ale jakby zazdroszczą tym, pod których ręką i za których staraniem ona zakwitła i owoc wydała. Okropne to zaślepienie, z którego gdy się nie wyleczymy, godło miłości ojczyzny kłamstwem będzie, i długo jeszcze za to kłamstwo pokutować będzie trzeba. Siebie się wyprzej, oto hasło, pod którem twoja miłość ojczyzny prawdą będzie, bo dla niej, nie dla siebie będziesz się wtenczas poświęcał. Niema większego świętokradztwa w znaczeniu świeckiem, jak gdy kto sprawę publiczną zniża do środka osobistych swoich widoków. Nie masz też grzechu, któryby się ciężej karał, bo się karze klęskami publicznemi.