Rzymianie panowali w Gallii przez pięć stuleci. Panowanie ich aż do Dyoklecyjana, kiedy biurokracya zaczęła ograniczać i zastępować miejscowy samorząd, nie było uciążliwe. Gallija pobudowała się, gąszcze leśne wykarczowano pod pola uprawne, osuszano błota, rolnictwo rozszerzyło się i podniosło, niewolnictwo rolne, za przykładem tego, co się działo w Italii, przeistaczało się w poddaństwo rolne (coloni). Gallowie, osiadając w miastach, nabywali prawa obywatelskie, korzystali z samorządu miejskiego, z wolności rzymskiej (libertas romana). Mnożyły się i doskonaliły rzemiosła, i na wzór rzymskich tworzyły się korporacye robotnicze. W kraju zapanowało większe bezpieczeństwo, i liczne bite drogi ułatwiały handel.
Gallija zromanizowała się. Nie było to jednak następstwem przymusowej polityki wynaradawiającej, jaką widzimy obecnie w carstwie rosyjskiem i cesarstwie niemieckiem, ale to było następstwem wyższości kultury rzymskiej, tak samo jak w księstwie Litewskiem do upowszechnienia w tym kraju języka i obyczajów polskich przyczyniła się wyższość kultury polskiej. Zwłaszcza w południowej Francyi, gdzie były liczne i słynne szkoły rzymskie, jak w Marsylii, Lyonie, Tuluzie, Bordeaux itd. wpływ rzymskiej cywilizacyi był wielki i stanowczy. Co się jednak stało z dawną mową Gallów — z wyjątkiem dawnej Armoryki (półwysep od ujścia Loary do ujścia Sekwany)? Gabriel de Mortillet powiada, że nie pozostało po niej ani śladu, a te napisy, które przechowały się, nie udało się wytłómaczyć przy pomocy istniejących dyalektów celtyckich[1]. Otóż, te napisy wytłómaczył w sposób dosyć przekonywujący Vacher de Lapouge przy pomocy dyalektów italijskich[2]. Przypuszcza więc, że ludność, opanowana przez Gallów, mówiła dyalektem italijskim, zbliżonym do języka łacińskiego, i że sami Gallowie w tym czasie, kiedy Rzymianie podbili Galliję, przyswoili już byli sobie mowę podbitej ludności. Przypuszczenie to ułatwiłoby wielce zrozumienie, dla-