rewolucyjny 1795 r. otwarcie i całkowicie pogwałcił“. Otóż, konstytucya 1793 r. zaprowadzała referendum, to jest odwołanie się do powszechnego głosowania przy stanowieniu wszystkich ważnych praw dla narodu. Dekret ekonomiczny musiałby więc pójść pod powszechne głosowanie i z pewnością w tej redakcyi, w jakiej był ułożony, byłby odrzucony. Komitet powstańczy odczuwał to i w Akcie insurekcyjnym, przygotowanym do natychmiastowego ogłoszenia, nie tylko nic nie wspominał o wspólności dóbr, ale obiecywał nawet, że wszystkie dobra wychodźców, spiskowców i wogóle wszelkich nieprzyjaciół ludu będą natychmiast podzielone pomiędzy obrońców ojczyzny i ubogich obywateli“.
Aulard zaznacza obojętność mas ludowych dla Babeufa. Skazanie go nie poruszyło robotników paryskich: „Babeuf nigdy nie miał tej popularności, jakiej używał Marat, a być może i żadnej nie miał“[1]. Lud nie doszedł był jeszcze do świadomego ocenienia swoich interesów i swego znaczenia. Lud wiejski, pogrążony w ciemnocie i przesądach, w rokoszu wandejskim bronił z zawziętością panowania tych, którzy go trzymali byli w kajdanach. Robotnicy nie odróżniali jeszcze swego klasowego interesu i szli w jednym szeregu z demokracyą burżuazyjną.
Upowszechniała się nadto w całym narodzie niechęć ku dalszym wstrząśnieniom rewolucyjnym, połączonym z terorem, przelewem krwi i gwałtami. Uczuwano potrzebę wypoczynku, uspokojenia się. Korzystała z tego reakcya i, wstrzymawszy pęd rewolucyjny, usiłowała zawrócić społeczeństwo ku dawnemu porządkowi.
Demokracya republikańska, chcąc ocalić nabytki rewolucyjne, uważała, że jest potrzebną silna władza, któraby zapewniła państwu bezpieczeństwo zewnętrzne, a w stosunkach wewnętrznych, zaprowadziwszy spokój i porządek, powstrzymała zakusy reakcyjne. „Republikanie — powiada Aulard — głosując za konstytucyą roku VIII., mniemali, że głosują za rewolucyą i republiką, przeciwko monarchii i dawnemu po-
- ↑ Str. 632.