Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/118

Ta strona została przepisana.

Na szczególną uwagę zasługuje organizacja wychowania i życia dzieci. W tym przedmiocie szkoła falansterska ważne położyła zasługi. Dzięki jej to, rozpowszechniły się żłobki (les crèches) po Europie. Pisali o nich: Juliusz Delbruck, Dr. Barrier, Dr. Imbert i inni. W familisterze Godina dwa osobne gmachy przeznaczone są dla dzieci; obejmują one następujące działy: 1) la nourricerie, gdzie mieszczą się małe dzieci od dnia urodzenia do 26, lub 28 miesięcy; 2) le pouponnat — dla dzieci, które już chodzą i zachowują się czysto, w ogóle aż do 4 lat; 3) le bambinat — dla dzieci od 4 do 6 lat; 4) małą szkołę, albo klasę trzecią, chodzą do niej dzieci od 6 do 8 lat; 5) klasę drugą — dla dzieci od 8 do 10 lat; 6) klasę pierwszą, w której pobierają naukę dzieci od 10 do 13 lat; 7) kursy wyższe — dla tych, co okazują pewne zdolności; 8) terminatorstwo — w warsztatach podług własnego wyboru zatrudnienia. Wychowanie i nauka bezpłatna; od 6-go roku nauka staje się obowiązkową. Uczy się dzieci 400; nauczycieli i nauczycielek jest szesnaście. Dzieci pozostają w la nourricerie przez dzień i noc, co dla robotników jest wielką ulgą, gdyż mogą spokojnie wyspać się w nocy. Matki w każdej porze mogą przychodzić dla karmienia dzieci. W szkołach chłopcy i dziewczęta uczą się razem. Kary cielesne nie są w użyciu. Dzieci, podzielone na grupy, pracują w ogrodzie, co sprawia im zawsze wielką przyjemność. Organizacja zabaw i świąt jest bardzo dobrze obmyślona i wzbudza powszechne zajęcie. Wydatki na wychowanie wynoszą rocznie 33.000 franków. Wysokość tej sumy dostatecznie tylko ocenimy, porównywując ją z budżetem szkolnym tak bogatych miast, jak Guise i Saint-Quentin: pierwsze miasto na naukę ośmiuset dzieci — wydaje 13.500 fr.; drugie wyznacza 45.000 na szkoły, do których uczęszcza 50.000 dzieci.
Zarząd familisteru wybiera się z pośród samych jego mieszkańców. Policja rządowa chciała koniecznie umieścić w pałacu swoich ajentów; opierano się temu biernie, a ponieważ nie wynikały żadne sprawy, wymagające interwencji sprawiedliwości rządowej, więc wreszcie pozostawiono familister własnemu samorządowi. W familisterze niema służby domowej, jest tylko usługa publiczna kolejna, dobrowolna i wzajemna. Z początku robotnicy obawiali się mieszkać w pałacu, podejrzewając, że musi być w tem jakaś zasadzka, lecz wkrótce przekonali się o niesłuszności swego podejrzenia i obecnie ubiegają się o przyjęcie ich do familisteru, skoro zjawiają się tam mieszkania do wynajęcia.
Ci, co mieszkają w pałacu, żyją w pewnej wzajemności. «Tam, gdzie wszyscy się znają — powiada Deynaud — niepodobna, ażeby mogła istnieć nędza niedostrzeżona i niewspomożona; nadużycia z usług insty-