Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/176

Ta strona została przepisana.

tności»[1]. Przedstawia się tu wszakże bardzo ważne pytanie: czy jest rzeczą moralną, a wreszcie możebną zalecać i nauczać taką religią, w którą sami nie wierzymy i która — podług naszego przekonania — jest błędna? Jak się zdaje, autor mniemał, że wiara, nadzieja i miłość są to cnoty teologiczne. Jeżeliby która z tych cnót miała być teologiczną, to chyba najprędzej wiara. Sam autor jest tego zdania, albowiem powtarza, że «religia jest czynem wiary» i że opiera się ona tylko na wierze. Tymczasem już Comte wykazał, że jest wiara naukowa, bez której niepodobna się obejść. Czyż astronom, który posuwa wiedzę naprzód, może sprawdzić wszystko, co wykonali jego poprzednicy i czy nie przyjmuje wiele rzeczy na wiarę? Czy biolog, badając czynności ustroju organicznego, nie opiera się z wiarą na wynikach wiedzy fizycznej i chemicznej? Czyż socjolog miałby czas i możność obserwować, doświadczać i sprawdzać wszystko, co zrobiono w innych dziedzinach wiedzy, a co jest niezbędne dla własnych jego badań? Czy biorąc materjał historyczny i etnograficzny nie powoduje się w znacznej mierze wiarą? Mówimy to o uczonych. A cóż mamy powiedzieć o znacznej części światłej publiczności? A cóż wreszcie o całym ogóle narodu? Ktoby dzisiaj nie wiedział, że nie słońce obraca się dokoła ziemi, lecz przeciwnie ziemia dokoła słońca! Spróbujmy atoli, niech ten i ów, co skończył już dosyć dawno naukę szkolną i wyłącznie jest zajęty tylko swoim zawodem, wydemonstruje nam i udowodni, że rzeczywiście ziemia obraca się dokoła słońca. Niewątpliwie przekonamy się, że ta prawda naukowa dla większości, ogromnej większości, jest pewnikiem tylko wiary. Proudhon stawia pewność w przeciwieństwie do wiary. Myli się. Wiara i pewność łączą się z sobą ściśle. Kto wierzy, ten jest pewny tego, w co wierzy; inaczej, przestaje wierzyć.

W wydaniu 1849 r. Proudhon w odnośniku powiada, że filozofią, tak jak on ją rozumie, Comte nazywa metafizyką. Błądzi ona — podług niego — głównie tem, że stara się wynajdywać przyczyny wszystkiego, przy czem nie rozróżnia on przyczyn następnych od pierwszych, których poznanie filozofia pozytywna uważa także za niemożebne. Autor najnieszcześliwiej powołuje się na medycynę, mniemając, że mniej ważnem jest poznanie przyczyn chorób (etiologia) od sposobu ich leczenia (terapii). Tymczasem bez poznania przyczyn choroby, leczenie jej będzie zawsze od-

  1. Str. 304. Wreszcie Proudhon określa religia tak ponętnie, że niewiadomo, dla czego ma być usunięta. „Religia jest-to wieczna miłość, która porywa dusze po nad rzeczy zmysłowe i podtrzymuje w społeczeństwach niezmienną młodość.“ (Confessions d’un révolutionnaire, str. 5). „Cóż to jest ubóstwianie, relligio, Istoty Najwyższej, jeżeli nie przedstawienie Sprawiedliwości, t. j. szacunku Ludzkości? Bóg jest to wszystko naraz: z jednej strony jest to przyroda ludzka, podniesiona do nieskończoności i wyidealizowana“ i t. d — De la Justice. IV. 352.