Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/341

Ta strona została przepisana.

Demokracja ludowa już za czasów konsulatu Bonapartego zaczęła była spiskować. Najpowszechniejszą formą spisku był związek węglarzy (carbonari). Wierzbicki w swojej opowieści o legjonach polskich przypisuje pierwsze zawiązki węglarzy Polakom, a mianowicie Aurorze, byłemu dowódcy legii neapolitańskiej, który wraz z innemi dymisjonowanemi oficerami, przy wcieleniu legii polskiej do wojska włoskiego, utworzył tajną lożę republikańską. Węglarze w swojej organizacji naśladowali Wolnych Mularzy. Jednostką spisku była wenta, która niepowinna była mieć więcej nad 20 członków, nazywających się bons cousins (krewniaków — jak następnie przetłumaczono tę nazwę w Galicji). Delegowani dwudziestu went tworzyli centralną wentę, delegowani centralnych went składali wysoką czyli prowincjonalną wentę, a wreszcie nad temi wszystkiemi stała najwyższa w Paryżu. Spisek ogromnie był się rozrósł, miał w wojsku nawet swoje wenty; w ogóle, liczba jego członków miała dochodzić do 60.000.
W położeniu ludu francuskiego zaszła w tym czasie ogromna zmiana. Podczas pierwszego cesarstwa nie było proletarjatu, czyli raczej powiedzieć — proletariat nie odczuwał wcale trudności swego położenia. Francja zajęta nieustannie wojną, żywiła swoje armje przeważnie kosztem innych krajów, a przerzedzona jej ludność, przy ograniczonej konkurencji przemysłowej przez system kontynentalny, znajdowała wystarczający zarobek, zwłaszcza że pomnożona znacznie liczba właścicieli ziemskich podniosła ogromnie wytwór rolniczy i rozszerzyła zakres jego pracy. Z przywróceniem pokoju za restauracji, przemysł fabryczny począł rozwijać się szybko; konkurencja, tak wewnętrzna jak zewnętrzna, wzrastała: pewność więc bytu robotniczego zmniejszała się, a przytem skutkiem uwolnienia znacznej liczby żołnierzy i wzrostu ludności, zarobki obniżyły się. Pogorszenie się to położenia klasy robotniczej łączyło się z rozjątrzeniem, jakiego doznawała wskutek wzmagającej się buty szlacheckiej, dowolności policyjnej i żarliwości prześladowczej jezuitów. Rozjątrzenie to objawiło się głośno w końcu maja 1827 r. przy przeglądzie paryskiej gwardji narodowej, która powiła króla okrzykami: «precz z ministrami! precz z jezuitami!»
Niezadowolenie wzrastało i stawało się coraz powszechniejszem. W izbach nawet powiększał się opór. Wybory 1827 r. były już ważną przestrogą dla rządu, i ten uznał wreszcie potrzebę pewnych ustępstw. Mianowany ministrem Martignac przeprowadził kilka liberalnych ustaw, z których szczególne miała znaczenie znosząca cenzurę i upoważnienie królewskie na dzienniki. Skutkiem tego, pojawiło się wiele pism nowych, opozycyjnych: Ministerstwo jednak Martignaca, które nie miało dostatecznego poparcia w izbach a przez króla było tylko chwilowo cierpiane, ustąpiło, po półtorarocznej czynności, na początku sierpnia 1829 r. ministerstwu Polignaca, a to ostatnie z otwartą przyłbicą wywiesiło chorągiew