Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/358

Ta strona została przepisana.

sowego. Lamartine frazesami pięknemi uśpił to pierwsze budzące się uczucie potrzeby zmian radykalnych. Lecz wnet tłumy przyniosły już nowe żądanie — nie symbolu, nie znaku, lecz hasła, zapowiedzi programu. Wzniósł się okrzyk: chcemy uznania i proklamowania prawa do pracy (droit au travail). Rząd tymczasowy, chcąc uspokoić rosnące niezadowolenie, przyrzekł dekretem, że się zobowiązuje zaręczyć pracę wszystkim obywatelom. Rzucił jednak tę obietnicę dla odczepnego, dla zyskania czasu. Klasa robotnicza zrozumiała to dobrze i mniemała słusznie, że trzeba poważniejszej rękojmi, aniżeli słowa, że trzeba stworzyć nową instytucją, któraby się zajęła tą sprawą. W dniu więc 28 lutego, korporacje robotnicze z chorągwiami, na których czytano: ministerstwo postępu, organizacja pracy, zniesienie wyzyskiwania człowieka przez człowieka, znowu stanęły przed ratuszem, gdzie obradował rząd tymczasowy. Ażeby uspokoić robotników i dać jakieś zadosyćuczynienie Ludwikowi Blancowi, który wraz z Albert’em oświadczył, że ustępuje z rządu, stworzono coś w rodzaju parlamentu robotniczego w Luksemburgu, pozwalając mu rozprawiać dużo, ale nie dając przytem żadnych środków do działania.
Antagonizm, uwidoczniający się i rosnący pomiędzy demokracją burżuazyjną i socjalną, ujawnił się także i ze względu na stosunki zagraniczne. Samo już oddanie teki ministerstwa spraw zagranicznych Lamartine’owi, który z powodu swej pozycji i sympatyj arystokratyczno-szlacheckich musiał szukać wykonawców polityki zagranicznej raczej w obozie antirewolucyjnym, aniżeli rewolucyjnym, nie wiele dobrego zwiastowało. Wprawdzie, czyniąc ustępstwo postępowej opinii, w okólniku manifestowym do ajentów zagranicznych, wspomniał o możliwem popieraniu narodowości ujarzmionych i oświadczył, że Francja nie pozwoli przeszkadzać Szwajcarji i Włochom urządzać się odpowiednio do swojej woli, ale wybrani przez niego ajenci uważali za główne swoje zadanie, pozyskać dla rzeczypospolitej rządy monarchiczne i utrwalić z niemi dobre stosunki.
Jakże się zachowywali przewódcy socjalistyczni i komunistyczni wobec rządu tymczasowego? Można powiedzieć, że prawie wszyscy oni przyjęli postawę wyczekującą, raczej przyjazną niż nieprzyjazną. Zwłaszcza wielka popularność Lamartine’a skłaniała ich ku staraniom o zjednanie go sobie. Mniemali oni, że poetyczny historyk wielkiej rewolucji, nie należąc właściwie do żadnego stronnictwa, może najłatwiej pójść drogą, która prowadzi do rozszerzenia, upowszechnienia dobrodziejstwa życia społecznego. Wszyscy objawiali mu współczucie, szukali z nim porozumienia. Nawet podejrzliwy i wierzący jedynie w gwałtowne środki Blanqui powstrzymał przygotowany przez skrajnych rewolucjonistów zamach i starał się wyrozumieć Lamartine’a. Zjednany oznakami zaufania ku sobie,