Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/415

Ta strona została przepisana.

rzeń wszelkiego rodzaju. Socjaliści doczekali się wreszcie w anarchistach największych swych przeciwników, którzy przychodzili na ich zgromadzenia, hałasowali, wszczynali bójki i nie dopuszczali do spokojnego przebiegu rozpraw. Szaleństwo i zuchwałość anarchistyczne rosły. Rozpoczęło się przemawianie czynami (parler par faits). Podrzucano bomby dynamitowe w kawiarniach, jak w Lyonie, i wysadzano budowy w powietrze, jak kaplicę w Montsceaux-les-Mines. Przestrach burżuazji był ogromny: zdawało się jej, że rozpoczyna się już rewolucja. Uwięziono dużo osób, a w tej liczbie wybitniejszych anarchistów, jak Emila Gautier i księcia Krapotkina, który po wypędzeniu go z Szwajcarji mieszkał w Sabaudji. Proces był tendencyjny, wskazywano więc na nim straszne rzeczy. Istotnie jednak przekonał on o dwóch rzeczach, naprzód że przewódcy wstydzili się przyznać publicznie do tych środków, które w swych pismach zalecali, i powtóre że anarchizm nie dozwalał na zorganizowanie czegoś silniejszego. Na początku marca 1883 r. nowy paniczny strach ogarnął burżuazją. Korzystając z manifestacji robotniczej, która zgromadziła się 9go marca na placu Inwalidów w Paryżu, anarchiści pociągnęli część tłumu za sobą i zrabowali kilka piekarń. Znowu uwięziono sporo ludzi, a pomiędzy niemi szlachetną lecz fanatyczną rewolucjonistkę, Ludwikę Michel.
Był to — można powiedzieć — kulminacyjny punkt wrzenia rewolucyjnego. W tym jednak czasie kilku socjalistów ze stronnictwa robotniczego dostało się do Rady gminnej Paryża i do parlamentu. Tam spostrzegli oni, że przy poparciu radykałów, można wiele zrobić dla klasy robotniczej. Nastąpiło więc wzajemne zbliżenie się. Socjaliści przytem spostrzegli, że w razie gwałtownego wywrotu mogą prędzej aniżeli oni, skorzystać monarchiści i bonapartyści. Malon z zawziętego rewolucjonisty stał się reformistą, i przez wydawaną w tym duchu La Revue Socialiste, zaczął grupować koło siebie dość znaczny zastęp umiarkowanych socjalistów. Rozwijający się ruch syndykalny organizował coraz więcej robotników, a z wzrastającą organizacją rosła świadomość socjalistyczna. W październiku 1886 r. zgromadził się w Lyonie kongres robotniczy, złożony z samych robotników, i na którym 700 izb syndykalnych było reprezentowanych. Kongres stanął na gruncie otwarcie socjalistycznym. Manifest, który wydała komisja tego kongresu, powiada: «Własność kolektywna czyli spólna powinna zastąpić własność osobistą; uspołecznienie środków wytwórczych zastąpi wyzyskiwanie mężczyzny, kobiety i dziecka».
Rząd parlamentarny, od którego żądano reform socjalnych, i który sam je wreszcie zapowiadał, odkładał je wciąż na później, cały zajęty waśniami stronniczemi. To kompromitowało rzeczpospolitą, która dawała się w sprawie reform społecznych wyprzedzać rządom monarchicznym,