Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/441

Ta strona została przepisana.

ców, że uwolnienie włościan im samym wyjdzie na korzyść, przyczem zwraca uwagę na Wielkopolskę. gdzie «panowie najlepsi bez zaprzeczenia ekonomicy, zważywszy należycie własne dobro»,[1] zaprowadzają wolniejsze stosunki pomiędzy ludem rolniczym.
Wreszcie — zdaniem Surowieckiego — kwestja zniesienia poddaństwa była już przesądzona. «Już więc nie chodzi o to — powiada on — czyli kraj i dziedzicy zyskują na uwolnieniu poddanych. Każdy światły i dobrze myślący Polak mocno jest przekonany o najlepszych stąd skutkach tak dla jednej jak dla drugiej strony; ale inne ważne pytanie wypada jeszcze rozwiązać, to jest: jakimby sposobem należało upowszechnić takowe uwolnienie z nadaniem dziedzictwa bez krzywdy właściciela dóbr i bez nadwerężenia porządku wewnętrznego?»[2] Surowiecki więc nie zadawalnia się samem uwolnieniem włościanina, lecz układa projekt, mający na celu jego uwłaszczenie. Dziedzice mieli w ciągu sześcioletniego terminu ułożyć się z chłopami o przyjęcie przez tych ostatnich gruntów z budynkami w wieczne dziedzictwo, albo za odrabianie pańszczyzny od morga albo za opłatę czynszu, które miały być oznaczone w drodze urzędowej. Gospodarz dziedziczny, który przez 10 lat pozostawał na miejscu i dobrze się rządził, mógł żądać zamiany pańszczyzny na czynsz. Podług projektu, najmniejsza zagroda chłopska powinna była mieć tyle gruntu, aby z niej wyżywiło się wygodnie od pięciu do sześciu osób. Wreszcie dziedzic mógł, tworzyć najemne gospodarstwa i oddawać je na mocy trzechletniego kontraktu. Dla ograniczenia jednak właściciela ziemskiego w tym względzie, projekt stanowił, «że po sześciu latach zagrody z rolami najemne w jednej osadzie nie mają przechodzić trzeciej części dziedzicznych zagród.»

Pomyślał także Surowiecki i o zorganizowaniu gromady czyli gminy, która byłaby nie tylko pierwszem ogniwem administracyjnem, ale która dawałaby także opiekę i pomoc włościaninowi. «Każda gromada — powiadał projekt — dwoiste miewać będzie rady: wielka rada złożona ze wszystkich razem gospodarzów, zgromadzać się ma zwyczajnie raz w miesiąc, nadzwyczajnie w potrzebie, gdzie się będzie porozumiewała względem interesów ogólnych osady. Mała rada złożona z sołtysa, ławnika i jednego poradnika, przynajmniej co dni 15 gromadzi się, tak dla załatwienia małych spraw, jako też dla utrzymywania porządku policyjnego.» Rada wielka i mała ostrzegały włościanina przed rozpoczęciem jakiegokolwiekbądź procesu, mogły mu wzbronić sprzedaży pewnych produktów, miały prawo upominać niedbałych gospodarzy. Dziedzic także odgrywał ważną rolę w gromadzie, ale tylko w łączności z którąkolwiek radą i za to obowiązany był dawać

  1. Str 198. L. c.
  2. Str. 199. L. c.