Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/90

Ta strona została przepisana.

Najwięcej zbliżył się do saint-simonizmu Henryk Kamieński, pisarz mało u nas znany, ponieważ pisywał bezimiennie, lub pod przybranemi pseudonimami w swojej Filozofii ekonomii materjalnej ludzkiego społeczeństwa (Poznań, 1843), która — podług Libelta — postawiona obok Cieszkowskiego, Trentowskiego i Kremera, najwięcej się zbliża do słowiańskiej myśli. Poszedł jednak za Piotrem Leroux i uzupełnił zasadę saint-simonistyczną. Zdaniem jego, «układ społeczny jest zawsze wyrażeniem rzeczywistem idei jedności pomiędzy ludźmi, a przeto postępuje z wykształceniem tej jedności»[1]. Jedność pomiędzy ludźmi opiera się na interesie powszechnym i zestępuje w towarzystwo ludzkie na mocy zbiorowej siły, na mocy jedności pomiędzy ludźmi, które ją chronią od pojedyńczych zamachów»[2]. «Jedność pomiędzy ludźmi i sprawiedliwość jeden tylko i nierozdzielny odbywają postęp».»[3] Sprawiedliwem jest to, co zadowalnia w danym czasie stosunki społeczne; co zaś przestaje zadawalniać, staje się niesprawiedliwem. Praca jest konieczną funkcją materjalną społeczeństwa: jej bodźcem może być albo interes, albo powołanie. «Praca powołania, praca interesu, są to dwa zupełnie różne momenta stosunków towarzyskich, — pierwsza ma za cel sama siebie, to co dla drugiej jest tylko środkiem, odrzuca stosunki wszelkie przez drugą utworzone i depce pogardliwie jej bożyszcze, interes, — a wypiera się wszystkiego, co na niem jest budowano. Obadwa te momenta różnią się zupełnie zasadą, a stąd odmiennej zupełnie natury wydają stosunki»[4]. Gdyby powołanie zajęło miejsce interesu, wówczas cały układ społeczny wydoskonaliłby się, praca byłaby najwyższą używalnością człowieka, pracować byłoby rozkoszą. «Pod takim wpływem, praca każdego człowieka byłaby niesiona bliźnim w czystej ofierze, — a ludzieby z niej korzystali nie tak jako z wynagrodzenia, ale jako z braterskiej usługi, każdemu podanej o ile jej sam tylko zażąda. Rękojmią wzajemności usług, byłaby jedynie powszechna żądza bycia pożytecznym społeczeństwu. Praca by się rozdzielała stosownie do ludzkich sił, którym to wyższe natchnienie nie dałoby w bezczynności pozostać, — a wszystkieby najdzielniej poruszało, bogactwo zaś rozdzielałoby się stosownie do potrze[5]. W wyższym układzie społecznym «przymiot rozdawnictwa, stosowności do zasług, odpowiedni społeczeństwu, którego podstawą jest interes wzajemny, ustąpiłby wyższemu urzeczywistniającemu się przez powszechność braterstwa pomiędzy ludźmi, a mianowicie stosowności

  1. Str. 37, I.
  2. Str. 98, I.
  3. Str. 99, I.
  4. Str. 194, II.
  5. Str. 197, II.