Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/105

Ta strona została przepisana.

drzwi panienka — co znaczy „wstawa“? Użył pan raz tego słowa...
— O, wstawa — zaśmiał się chłopak, — to po naszemu znaczy wódka, piwo, wszystko, czem się pani może upić.
— I jeszcze jedno — uśmiechnęła się przez ramię, nie należy używać wyrazu „pani“ w znaczeniu ogólnem, nie osobistem. „Pani“ jest zwróceniem się do danej osoby, a przypuszczam, że w tym wypadku nie miał pan mnie na myśli...
— Jakoś nie rozumiem...
— Jakże, proszę posłuchać, powiedział pan ni mniej ni więcej: „Wódka, piwo, wszystko, czem się pani może upić“. Więc to ja mam się upić? czy tak?
— Ano każdy; pani, rozumie się, też.
— Rzecz prosta — uśmiechnęła się panienka. — Ale byłoby ładniej nie łączyć mnie z tym tematem i powiedzieć poprostu: wszystko czem można się upić. Czyż nie brzmi to lepiej?
Wróciwszy z podręcznikiem gramatyki, Ruth przysunęła swój fotel do fotela Martina (zastanawiał się przez sekundę, cźy nie należałoby jej dopomóc) i usiadła tuż przy nim. Przerzucała stronice książki, a głowy obojga mimowoli pochyliły się ku sobie. Chłopak całym wysiłkiem próbował skupić uwagę na rozdziałach, które wskazywała Ruth, lecz zbyt pochłonięty był rozkoszną jej bliskością. Zato, kiedy zaczęła systematyczny wykład o czasownikach i ich odmienianiu — Martin zkolei zapomniał