Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/109

Ta strona została przepisana.

niem. Panienka pomagała mu w angielskim, poprawiała zaniedbaną wymowę i, wreszcie, zachęciła do rozpoczęcia nauki arytmetyki. Pogawędki jednak nie były w całości poświęcone początkom nauki. Martin znał zbyt wielkie połacie życia i zbyt był dojrzały, aby zadowolnić się li tylko sferą pierwiastków kwadratowych, odcinków geometrycznych, rozbiorów i konjugacyj. Niejednokrotnie więc rozmowa schodziła na temat ostatnio przeczytanego wiersza, niedawno przestudjowanego poety. Kiedy zaś Ruth sama czytała Martinowi ulubione urywki, szczęście wznosiło go na zawrotne wyżyny niewymownej rozkoszy. Nigdy nie słyszał był nic podobnego do głosu tej dziewczyny. Najlżejsza intonacja upajała młodą miłość chłopaka, i drżał przy każdem słowie. Brzmienie tego głosu, spokój, śpiewna modulacja, miękkość, bogactwo — były wytworem wysokiej kultury i szlachetności duszy. Martin, słuchając, myślał czasem o ostrych pokrzykach kobiet plemion barbarzyńskich i mniej dzikich, lecz równie niemiłych a przenikliwych głosach robotnic z jego otoczenia. Wtedy pracować poczynała wyobraźnia, stawiając przed oczy długi szereg znanych niegdyś kobiet, które przez kontrast zwiększały chwałę jasnej Ruth. Zachwyt chłopaka podniecała jeszcze świadomość, że dusza dziewczyny głęboko pojmuje czytane słowa i upaja się pięknem ich treści. Ruth czytywała mu urywki z „Królewny“, i nieraz widział łzy w jej oczach, tak wrażliwa była natura dziewczęca. W takich chwilach własne prze-