Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/110

Ta strona została przepisana.

życia porywały i podnosiły Martina, aż do boskiego nieomal upojenia, i patrząc w oczy dziewicze, patrzał w twarz samemu życiu i zdobywał najgłębsze jego prawdy. Zczasem, rozumiejąc, jakich dosięgał wyżyn najwyszukańszej, przeczulonej uczuciowości, pojmował, że to właśnie jest miłością, i że miłość jest rzeczą największą na świecie. Wtedy skupiony, powracał do zaułków pamięci, badając minione dreszcze. Upojenie winem, pieszczoty kobiet, brutalna gra zmysłów, zadawane i odbierane w męskich zapasach ciosy — wszystko stawało się niskie, cielesne i niegodne w porównaniu z poznanym teraz jasnym ogniem.
Dla Ruth tymczasem to, co działo się w niej i obok niej, nie było równie zrozumiałe i ważne. Nie posiadała doświadczenia w sprawach sercowych. Jedyne pojęcia jej o miłości pochodziły z książek, gdzie żywe fakty dni powszednich zmienia fantazja w piękne, lecz nieprawdopodobne bajki.
Nie przypuszczała nawet, że prostacki marynarz zdołał wedrzeć się do jej serca i obudzić tam zadatki potężnych sił, które zczasem wybuchnąć mogą i przeszyć jestestwo jej falami ognia. Nie znała prawdziwego żaru miłości. Pojęcia Ruth o uczuciu były czysto teoretyczne. Wyobrażała sobie miłość, niby polotny płomień, spokojny jak słanie się rosy przedrannej, cichy jak poszept wód nietkniętych, chłodny jak aksamitne niebo wiosennej nocy. Wyobrażała sobie miłość niby łagodne uwielbienie, otulające kochaną istotę atmosferą kwiatowej woni,