Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/119

Ta strona została przepisana.

od sądów Martina, a wszelka ich wzajemna niezgodność świadczy tylko na jego niekorzyść, marzyła nawet o rozszerzeniu jego światopoglądu aż do ram własnego.
— Nie skończyłam jeszcze swego opowiadania — mówiła dalej — pan Butler pracował tak dobrze, iż ojciec uznał go za najlepszego chłopca na posyłki, jakiego kiedykolwiek posiadał. Zawsze pierwszy do roboty, nie spóźniał się nigdy, przychodził nawet do biura o parę minut za wcześnie. Pomimo to, potrafił oszczędzać czas. Każdą wolną chwilę poświęcał nauce: uczył się buchalterji, stenografji i pisania na maszynie, wzamian za co dyktował po nocach ćwiczenia jakiemuś pisarzowi sądowemu, który potrzebował praktyki. Wkrótce został urzędnikiem, i to urzędnikiem wprost nieocenionym. Ojciec chwalił go bardzo i twierdził, że zajdzie wysoko. Ojciec to właśnie poradził mu, żeby kończył prawo. Jak tylko powrócił do biura, ojciec zrobił go swoim pomocnikiem. Tak, pan Butler jest wielkim człowiekiem! Kilkakrotnie już odmawiał przyjęcia godności senatora Stanów Zjednoczonych. Ojciec twierdzi, iż, gdyby tylko zechciał, przy każdym nowym wakansie śmiało mógłby zostać sędzią Sądu Najwyższego. Takie życie powinno być wzorem dla każdego. Przykład to jasny, iż praca i silna wola wydźwignąć może człowieka ponad jego środowisko.
— Tak, pan Butler jest istotnie dzielnym człowiekiem — przyznał szczerze Martin. Nie mógł