Ruth. Pisarze są przecie olbrzymami wśród ludności, a życie ich jest niewątpliwie piękniejsze, niż
życie wszelakich panów Butlerów, którzy zarabiają
30 tysięcy dolarów rocznie i o tyle tylko zechcą, mogą otrzymać fotele w Sądzie Najwyższym.
Zrodziwszy się, idea opanowała Martina wszechwładnie, to też podróż do San-Francisco minęła niby sen. Chłopak był pijany nieznaną jakąś potęgą
i czuł, że dokonać może, czego zechce. Na falach
olbrzymiego, ponurego oceanu posiadł właściwą
perspektywę. Po raz pierwszy ujrzał jasno Ruth
i jej świat.
Uplastycznił się cały przed oczyma chłopaka, konkretnie, jak rzecz, którą wziąć można w ręce, obracać i oglądać dowoli. Niejedno w tym obcym świecie mgliste było i niejasne, lecz Martin nie patrzył
na szczegóły; widział całość i sposób jej opanowania. Pisać! Myśl ta buchała ogniem. Zacznie natychmiast po powrocie! Przedewszystkiem opisze
wyprawę poszukiwaczy skarbów. Sprzeda to którejkoliwek z gazet San Francisco. Nie powie Ruth ani
słowa. Jakże się ona zdziwi i ucieszy, zobaczywszy
jego nazwisko w druku! Rzecz prosta, przy pisaniu
będzie można uczyć się dalej. Doba ma przecież
dwadzieścia cztery godziny! Martin poczuł się niezwyciężony. Umie pracować! Najmocniejsze mury
padną przed nim. Nie ruszy już więcej na morze
jako majtek; przez chwilę błysnęła mu przed
oczyma jasna wizja parowego jachtu. Są przecie pisarze, posiadający własne jachty. Rzecz
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/124
Ta strona została przepisana.