Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/127

Ta strona została przepisana.

kłej, bladej panienki, która życie całe zwróciła ku sobie i obdarzyła natchnieniem.
Dużą, płaską kopertę z rękopisem zaadresował do redaktora Przeglądu San Francisco. Pewien był, że pisma drukują natychmiast każdy przyjęty utwór, to też, wysławszy rękopis pewnego piątku, spodziewał się, że już w nadchodzącą niedzielę będzie wydrukowany. Wyobrażał sobie, jakiby to był śliczny sposób zawiadomienia Ruth o powrocie. W niedzielę popołudniu możnaby pójść z wizytą. Tymczasem zajął go nowy pomysł: Napisze powiastkę, pełną przygód, i poszle do „Towarzystwa młodzieży”. Poszedł natychmiast do czytelni i przejrzał parę zeszytów tego czasopisma[1]. Powiastka szła zwykle przez jakieś 5 numerów, licząc około 3-ch tysięcy słów w numerze. Znalazł jednak kilka dłuższych, ciągnących się przez siedem numerów. Zdecydował,

że taką właśnie napisze.

  1. Przypis własny Wikiźródeł W oryginale „magazine“, typ perjodyku, nie odpowiadający ściśle żadnemu z rodzajów naszych czasopism. Z. Dębicki w swoich szkicach „Za Atlantykiem“ na str. 156 określa „magazine’y“, jako „perjodyki, które ogarniają niemal wszystkie dziedziny życia, popularyzują naukę, literaturę i sztukę, bawią ilustracją i spełniają rolę przewodników kultury, rozprowadzonych po całym kraju i wszędzie doprowadzających światło — do zacisznego gabinetu miljonera i do skromnego mieszkania robotnika. „Magazine“ te obliczone są na rozmaitą skalę potrzeb umysłowych. Są między nimi wydawnictwa poważne i bardzo pożyteczne, są lżejsze i zupełnie lekkie“,
    (Przyp. tłum.).