Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/167

Ta strona została przepisana.

Martin słyszał kilkakrotnie, jak w Parku Ratuszowym cytowano Spencera. Pewnego razu zjawił się nawet wyznawca Spencera, stary włóczęga w kurtce zapiętej szczelnie pod szyję, dla ukrycia braku koszuli. Rozpoczęto jeneralną bitwę, pośród dymu niezliczonych papierosów i ciągłego odpluwania tytoniowej goryczki. Stary włóczęga dzielnie dotrzymywał placu, pomimo to, iż jakiś zakamieniały socjalista robociarz podrwiwał: „Niemasz Boga prócz Niepoznawalnego a Herbert Spencer prorok jego“. Martin niezupełnie rozumiał o co chodzi, ale zato jadąc dalej w kierunku czytelni, wiózł ze sobą nowozrodzone zainteresowanie do Herberta Spencera. Ponieważ zaś socjaliści najczęściej wspominali „Pierwsze zasady“ — Martin nieomieszkał zaopatrzyć się w tę książkę.
Tak oto zstąpiło wielkie objawienie. Raz już Martin próbował był wziąć się do Spencera, wybrawszy jednak na pierwszy ogień „Zasady Psychologji“ przegrał na całej linji tak samo jak z panią Bławacką. Nie zrozumiał ani słowa i odniósł książkę do czytelni. Owej jednak nocy — po algebrze, fizyce i próbach przemożenia sonetu, położył się do łóżka i otworzył „Pierwsze Zasady“. Ranek zastał go przy czytaniu. Niepodobna było zasnąć. Nie mógł też pisać dnia tego. — Leżał na łóżku, dopóki sen nie począł go morzyć. Wtedy spróbował położyć się na podłodze i czytać, trzymając książkę ponad głową, albo przewracając z boku na bok. Następnej nocy przespał się i rano zasiadł do pisa-