się może po raz drugi, on zaś, Martin Eden, potrafi i zechce uczynić to własną wolą dla Ruth Morse.
Powrócił do swego pokoju i do otwartej socjologji Spencera, porzuconej na łóżku. Nie mógł jednak czytać. Miłość owładnęła nim tak mocno, że pomimo woli i wbrew postanowieniu znalazł się przy małym, poplamionym przez atrament stole i chwycił za pióro. Sonet, napisany tej nocy, był pierwszym z długiego cyklu sonetów miłosnych, nad któremi pracował dwa miesiące. Pisząc, miał przed oczyma duszy „Sonety portugalskie“[1], pisał zaś w najbujniejszym rozkwicie życia, w porywie najsłodszego szaleństwa miłości. Długie godziny, spędzane bez Ruth, poświęcał „Cyklowi miłosnemu“, czytaniu w domu, albo w bibljotekach publicznych, gdzie wchodził w bliższe zetknięcie z bieżącemi czasopismami, z ich zawartością i sposobem prowadzenia. Godziny spędzane z Ruth pełne były szaleństwa, obietnicy i niepewności.
Jakoś w tydzień po uleczeniu bólu głowy panienki Norman zaproponował przejażdżkę żaglówką przy księżycu po jeziorze Meritt. Artur i Olney poparli projekt. Tylko Martin umiał prowadzić żaglówkę, wobec czego musiał, rzecz prosta, ofiarować swe usługi. Ruth usiadła obok niego przy sterze, trzej młodzi chłopcy usunęli się nieco dalej, pogrążeni w zapalczywej dyskusji na tematy „światowe“.
- ↑ Elżbiety Browning (przyp. tłum.).