Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/277

Ta strona została przepisana.

wie — czy wiesz kochana, — że, kiedym się pożegnał i wyszedł — wtedy — tego pierwszego wieczoru — o mało mnie nie zaaresztowano?
— Zaaresztowano?
— Tak jest. Policeman myślał, że jestem pijany. Ja zaś byłem poprostu upojony miłością...
— Odszedł pan od tematu... Mówił pan, że oboje jesteśmy dziecinni, ja zaś twierdziłam, że to niepodobieństwo...
— Powiedziałem i powtarzam, że nigdy nie kochałem nikogo, prócz ciebie — odparł. — Ty jesteś moją pierwszą, moją jedyną miłością.
— A jednak... był pan marynarzem... — nastawaj dziewczyna.
— To nie przeszkadza, żebym kochał ciebie pierwszą.
— Ale były kobiety... inne kobiety — och!...
I ku najwyższemu zdumieniu Martina, Ruth wybuchnęła gwałtownym płaczem i wiele trzeba było pieszczot i pocałunków, aby łzy te osuszyć. A przez cały ten czas Martin wspominał słowa Kiplinga: „And the colonel’s lady, and Judy O’Grady, are sisters under their skins“. — I wielka dama i prosta dziewczyna są w istocie swej rodzonemi siostrami.
— To prawda — zdecydował, choć stosy przeczytanych powieści mówić próbowały, że jest inaczej. Sądząc z książek, przypuścićby można, że w tak zwanych sferach wyższych jedynie formalne oświadczyny prowadzą do celu. Tylko dziewczęta i chłopcy z proletarjatu zdobywać się mogą wzajemnie przez