Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/278

Ta strona została przepisana.

zetknięcie cielesne. Dla istot wybranych, żyjących na wyżynach, podobny sposób wyznania miłości wydawał się czemś nie do pomyślenia. Okazało się jednak, że powieści kłamały. Miał tego dowody oczywiste. Te same dotknięcia, te same pieszczoty nie wyjaśniane ani jednem słowem i najzupełniej wystarczające dla dziewcząt ze sfery robotniczej, wystarczały i dla dziewcząt z ponad tej sfery. Były więc z tej samej gliny, — były w istocie swej rodzonemi siostrami. Martin mógł już dawno dojść do tego wniosku — gdyby zechciał pamiętać o swym Spencerze. Teraz, trzymając Ruth w objęciach i kojąc jej łkanie, znalazł ulgę w myśli, że „Colonel’s lady“ i „Judy O’Grady“ są przecie zawsze tylko rodzonemi siostrami. To przekonanie zbliżało Ruth, czyniło ją dostępną i osiągalną. Jej ciało najdroższe ulepiono z tej samej gliny, co wszystkie ciała ludzkie, co własne jego ciało. Nie istniały więc przeszkody do małżeństwa. Jedyną różnicą była różnica klasowa, a przynależność do danej klasy jest rzeczą tak chwilową, tak imienną, tak łatwą do przełamania. Można ją poprostu odrzucić. Niewolnik — jak głosi podanie — zdobył purpurę Cezarów. Jeżeli tak — on, Martin Eden, wznieść się może do Ruth Morse. Bowiem poza dziewiczą niewinnością, świętością duszy, kulturą i eteryczną, uduchowioną pięknością, Ruth Morse w samej swej istocie była taką samą jak Lizzie Connolly, jak każda Lizzie Connolly. I wszystko, co możliwe było dla tamtych — możliwe jest i dla Ruth. Kochać mogła i nienawidzieć (kto wie?