Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/283

Ta strona została przepisana.

mogłoby być inaczej? Wszyscy marynarze są tacy. Nie nauczono go wogóle oszczędności ani umiarkowania. Lata rozwiązłego życia pozostawiły ślad. Oczywiście to nie jego wina, ale czyż zmienia to postać rzeczy? Czy pomyślałaś o całych latach kawalerskiej swobody, której używał dowoli? Czy pomyślałaś o tem, córeczko? Wiesz przecie, co znaczy małżeństwo?
Ruth wzdrygnęła się i przywarła mocniej do matki.
— Myślałam o tem. — Czekała długą chwilę na sformułowanie myśli. — To jest okropne! Choruję na samą myśl... Powiedziałam ci odrazu, że moja miłość jest strasznym wypadkiem. — Ale nie mam rady. Czy ty mogłabyś nie kochać ojca? To samo spotkało mnie. Jest coś we mnie, — w nim — nie wiedziałam dotychczas, że istnieje — ale naprawdę istnieje i każe mi kochać. Nigdy nie przypuszczałam, że pokocham tego chłopca — a jednak, a przecież — widzisz — kocham — zakończyła Ruth, z ledwie uchwytnym triumfem w głosie.
Rozmawiały jeszcze długo i zdecydowały tylko, że należy czekać przez czas bliżej nieokreślony i nic nie przedsiębrać.
Ten sam wniosek powzięty został tegoż wieczoru w parę godzin później w rozmowie pana Morse z żoną, gdyż przyznała się mężowi do niepowodzenia i nieoczekiwanego skutku przemyślnego planu.
— Dziwiłbym się, gdyby się stało inaczej — zaopinjował pan Morse. — Ten młody marynarz był