To, że Ruth nie wierzyła w powodzenie Martina
jako pisarza, nie obniżało jej bynajmniej i nie czyniło mniej godną kochania. Odpoczywając spokojnie podczas udzielonych samemu sobie wakacyj,
Martin spędził niejedną godzinę na analizowaniu
własnej duszy i niemało dowiedział się o samym
sobie. Odkrył, że kocha piękno mocniej, niż sławę,
pożądanie zaś sławy zrodziło się w nim przedewszystkiem ze względu na Ruth. Dla niej to pragnął tak mocno zdobycia rozgłosu. Chciał być wielkim w oczach świata, chciał „dopiąć swego“ — jak
się wyrażał — żeby ukochana kobieta mogła być
dumna i musiała uznać jego wartość.
Co zaś do niego samego — kochał piękno całą
siłą duszy, i możność służenia pięknu była mu dostateczną zapłatą. Lecz mocniej jeszcze niż piękno — kochał kobietę. Miłość była mu rzeczą najpiękniejszą w świecie. Miłość dokonała w nim wielkiej przemiany, przeobraziwszy go z nieokrzesanego marynarza w człowieka żyjącego nauką i sztuką.
Najpiękniejszą więc, więcej nieskończenie wartą
od nauki i sztuki, była miłość.
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/292
Ta strona została przepisana.
Rozdział XXIII