kiem, którego Martin pociemku nie był w stanie
wykonać bez katastrofy. Rozwiązawszy szczęśliwie
zagadnienie skłóconych drzwi, należało ostro zwrócić na prawo, żeby się nie natknąć na „kuchnię“.
Zaraz potem ostro w lewo, żeby uniknąć nogi łóżka.
Uczyniwszy jednak zwrot zbyt śmiały, można było
wpaść na róg stołu. Gwałtowne szarpnięcie i krótki
skok kładł koniec manewrom, poczem należało się
pochylić w prawo i przepychać przez rodzaj kanału,
utworzonego pomiędzy łóżkiem a stołem. Jeżeli jednak krzesło królowało na zwykłem miejscu przy
stole — kanał przestawał być spławny. O ile zaś
osiągnięcie komunikacji kanałowej stało się nieodzowne, krzesło kłaść należało na łóżku. Czasami
Martin gospodarował, siedząc na owem krześle.
Czytał, wyczekując zagotowania wody, a nawet doprowadzał pilność aż do przełykania jednego—dwu
rozdziałów książki, podczas smażenia befsztyka.
Zresztą, kąt stanowiący kuchnię był tak mały, że
Martin mógł ze swego krzesła dosięgnąć ręką
wszystkiego, czego potrzebował. W gruncie rzeczy
do gotowania w pozycji siedzącej zmuszała konieczność, wstając bowiem, pan domu zbyt często zawadzał samemu sobie.
W gospodarstwie wiodło się niezgorzej. Prócz
wspaniałego żołądka, który wszystko strawić potrafił, posiadał Martin umiejętność przyrządzania rozmaitych potraw pożywnych, a tanich. Grochówka
była najczęstszem daniem, pozatem kartofle i duża
fasola brunatna, po meksykańsku przyrządzona.
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/297
Ta strona została przepisana.