Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/318

Ta strona została przepisana.
Rozdział XXV

Marja Silva żyła w biedzie i znane jej były dobrze wszystkie drogi ubóstwa. Dla Ruth zaś — ubóstwo oznaczało tylko nieprzyjemne warunki egzystencji. W ten sposób ułożyło się jej jedyne pojęcie o nędzy. Wiedziała, że Martin jest ubogi, ale życie jego łączyło się zawsze w wyobraźni panienki z młodością pana Butlera, albo wreszcie innych niezamożnych młodych ludzi, którzy zczasem zrobili karjerę. Tak więc, zdając sobie sprawę, że ubóstwo nie jest niczem rozkosznem, dzieliła jednak rozpowszechnione pośród zamożnego mieszczaństwa mniemanie, iż ubóstwo bywa nader zbawienne, służy bowiem jako podnieta do pracy, jako ostroga w dążeniu do kar jery dla wszystkich tych młodzieńców, którzy nie są zdeklarowanymi i beznadziejnymi leniuchami. To też świadomość, iż Martin był tak ubogi, że zastawić musiał zegarek i palto, nie mąciła bynajmniej spokoju panienki. Widziała tu nawet pocieszającą stronę sytuacji, wierząc, iż prędzej czy później dokuczy to chłopakowi i zmusi do porzucenia pisania.
Ruth nie umiała odczytywać śladów głodu na twa-