Marja Silva żyła w biedzie i znane jej były dobrze wszystkie drogi ubóstwa. Dla Ruth zaś —
ubóstwo oznaczało tylko nieprzyjemne warunki
egzystencji. W ten sposób ułożyło się jej jedyne
pojęcie o nędzy. Wiedziała, że Martin jest ubogi,
ale życie jego łączyło się zawsze w wyobraźni panienki z młodością pana Butlera, albo wreszcie innych niezamożnych młodych ludzi, którzy zczasem
zrobili karjerę. Tak więc, zdając sobie sprawę, że
ubóstwo nie jest niczem rozkosznem, dzieliła jednak
rozpowszechnione pośród zamożnego mieszczaństwa
mniemanie, iż ubóstwo bywa nader zbawienne, służy bowiem jako podnieta do pracy, jako ostroga
w dążeniu do kar jery dla wszystkich tych młodzieńców, którzy nie są zdeklarowanymi i beznadziejnymi leniuchami. To też świadomość, iż Martin był
tak ubogi, że zastawić musiał zegarek i palto, nie
mąciła bynajmniej spokoju panienki. Widziała tu
nawet pocieszającą stronę sytuacji, wierząc, iż prędzej czy później dokuczy to chłopakowi i zmusi do
porzucenia pisania.
Ruth nie umiała odczytywać śladów głodu na twa-
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/318
Ta strona została przepisana.
Rozdział XXV