Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/361

Ta strona została przepisana.

niosły się na Marję, wyrosłą na bohaterkę całej ulicy. Któraś latorośl plemienia Silvy rozwiała jednakże sławę matki, oświadczywszy, iż wspaniali goście przyjeżdżali do lokatora. Marja więc zepchnięta została po dawnemu w mrok niepamięci, Martin zaś obdarzony szacunkiem najmłodszej generacji całego sąsiedztwa. O Marji powiedzieć należy, iż zwiększyła respekt swój dla Martina o dobre sto procent, gdyby zaś sklepikarz-portugalczyk ujrzał był wspaniałe powozowe odwiedziny — nie omieszkałby zwiększyć kredytu przynajmniej o dodatkowe trzy dolary i ośmdziesiąt pięć centów.