Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/363

Ta strona została przepisana.

siły napięcia. Postępował jak sztubak, strzelając z armat do wróbli i z zabawnem przejęciem rysując drągiem winiety. Rad był więc, że pozbył się pierwszych próbek swego pióra. Wiedział, ile są warte, umiał już oceniać bezstronnie. Całą ufność oparł na utworach późniejszych. Walczył przecież, żeby zostać czemś więcej, niż przeciętnym beletrystą czasopismowym. Pragnął opanować środki ekspresji artystycznej. Jednocześnie zaś nie chciał poświęcić siły. Świadomie dążył do spotęgowania siły przez unikanie jej nadmiaru. Nie wyrzekał się również umiłowania realizmu. Pisał realistycznie, nie wahając się przepajać nagiej prawdy bujnością i pięknem wyobraźni. Ideałem Martina był beznamiętny realizm, prześwietlony blaskiem najwyższych aspiracyj ludzkości i czystą wiarą człowieczego serca.
W miarę czytania zarysowywać mu się poczęły dwa sposoby pojmowania człowieka. Jedni autorowie traktują człowieka jako boga, nie zważając na jego ziemskie pochodzenie, inni uważają go za zwierzę, zapominając o iskrze marzeń danej z nieba i boskich możliwościach. W pojęciu Martina — błądzili jedni i drudzy, grzesząc jednostronnością i umyślnem ograniczeniem pola widzenia. Istniał przecież kompromis, bliski prawdy. Nie schlebiał pierwszemu poglądowi, łagodząc jednak zbytnią brutalność drugiego. Opowiadanie, nazwane „Przygoda“ i swego czasu czytane Ruth, uważał Martin za urzeczywistnienie swego ideału realizmu fanta-