wi zbyt szybko i zbyt gorąco, z policzkami zrumienionemi wzburzoną falą krwi. Stracił już panowanie nad sobą, odrzucił obowiązujące formy towarzyskie i stanowił zdecydowany kontrast z wytwornym swym interlokutorem — młodym anglistą.
Martin jednak nie dbał o pozory. Zauważył i ocenił niezwłocznie wyszkolony umysł profesora i jego
wielki zasób wiadomości. Profesor Caldwell przeczył zupełnie poglądom Martina na przeciętnego
specjalistę od angielszczyzny. Zpoczątku niechętnie mówił o sprawach fachowych, później jednakże
udało się Martinowi skierować rozmowę na tory,
jakich pragnął. Chłopak nie rozumiał i zrozumieć
nie chciał, dlaczego w towarzystwie nieprzyjęte są
wyczerpujące dyskusje fachowe.
— To niemądrze i niepięknie przeszkadzać człowiekowi wygadać się o swoim fachu — tłumaczył
przed paru tygodniami pannie Morse. — Dla jakiej
więc dobrej racji spotykać się mają kobiety i mężczyźni, jeśli nie dla wymiany tego, co w nich jest
najlepsze? Najlepsze zaś jest to, co ich interesuje,
co stanowi cel życia, to, w czem się specjalizują,
nad czem pracują dniami i nocami, o czem wreszcie
śnią i marzą. Proszę wyobrazić sobie pana Butlera,
stosującego się do zwyczajów towarzyskich i wygłaszającego enuncjację na temat Verlain’a, dramatu niemieckiego, albo nowel d’Annunzia. Zapiłowałby nas na śmierć. Co do mnie, jeśli już muszę
słuchać pana Butlera, wolę, żeby mówił o swojem
prawie. To jest najlepsza jego cząstka, życie zaś
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/369
Ta strona została przepisana.