Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/370

Ta strona została przepisana.

jest tak krótkie, że warto od ludzi spotykanych brać tylko to, co w nich jest najcenniejsze.
— Ależ — protestowała Ruth — istnieją pewne zainteresowania ogólne...
— Myli się pani — przerwał gorąco Martin. — Wszyscy ludzie, wszystkie grupy społeczne, — a raczej prawie wszystkie — małpują swoich najlepszych! Dobrze, ale któż są ci najlepsi? Pasibrzuchy, tarzające się w złocie pasibrzuchy! Z reguły nic nie wiedzą o tem, o czem wiedzą wszyscy ludzie intelektu, ludzie czynu i pracy. Rozmawiać o tych rzeczach nie wolno, bo pasibrzuchy umarłyby z nudów. Wobec tego wydano dekret, że rozmowy fachowe, dyskusje poważne i wyczerpujące są ...w złym tonie. Dekret określa również, o czem rozmawiać wolno i co jest „w dobrym tonie“. A więc: ostatnia opera, ostatnia powieść, karty, bilard, gatunki likierów, automobile, wyścigi, zabawa w rybołóstwo, zabawa w polowanie, sporty wodne i tak dalej i dalej, wyłącznie sprawy, na których znają się prawodawcy — pasibrzuchy. W gruncie rzeczy są to ich własne rozmowy fachowe. Największym zaś nonsensem jest to, że ladzie rozumni, lub ci, którzy za rozumnych uchodzić pragną, pozwalają tamtym ustanawiać kodeksy. Co do mnie — będę brał od każdego spotkanego człowieka to, co w nim jest najlepsze i najciekawsze, choćby mnie pani nazwała ordynarnym.
Ruth jednak — nie zrozumiała. Atak Martina na