Ta strona została przepisana.
Teraz więc nieoczekiwanie wpadł w nędzę. Nie przestał jednak ani na chwilę posyłać swych pierwocin literackich pismom, które nie płaciły — i utworów dojrzalszych pismom, które nie chciały ich przyjąć. Odnowił też znajomość z lombardem w Oakland. Kilka anegdot i żarcików, posłanych do New-Yorku, chroniło narazie Martina od śmierci głodowej. W tym to czasie przesłał szereg ofert do najpoważniejszych miesięczników i kwartalników, odpowiedziano mu jednak, iż rzadko uwzględnia się utwory pisarzy początkujących i przez nikogo nie popartych, drukuje zaś przeważnie prace zamówione u znanych specjalistów — ludzi posiadających autorytet w danej dziedzinie.