do domu państwa Morse i zpowrotem zabiera zbyt
wiele czasu, postanowił Martin zastawić swój garnitur wizytowy w lombardzie wzamian za rower.
Przejażdżka z Ruth na rowerze dawała jednocześnie ćwiczenie fizyczne, oszczędność czasu i możność widzenia panienki. Bryczesy i swaeter stanowiły znośny kostjum sportowy, pozwalający towarzyszyć Ruth na popołudniowe wycieczki za miasto.
Zresztą, przestawanie z panienką w jej domu stało
się już prawie niemożliwe, wobec nieustannie prowadzonej przez panią Morse kampanji bawienia
i otaczania córki. Wyszukane towarzystwo, które
spotykał Martin w domu narzeczonej i które imponowało mu niedawno — obecnie nudziło tylko.
Przestało wogóle być wyszukane. Martin, zdenerwowany nędzą, niepowodzeniem i przepracowaniem,
irytował się nieznośną paplaniną salonową licznych
gości. Nie był bynajmniej niesprawiedliwym egoistą. Ciasnotę mózgów tych ludzi zestawiał z umysłem myślicieli, których dzieła studiował. W domu
Ruth nie spotkał ani jednego człowieka o szerokim
światopoglądzie i głowie otwartej; wyjątek stanowił profesor Caldwell, tego jednak widział Martin
raz tylko. Co zaś do innych, to stanowili zbiorowisko płytkich, dogmatycznych i pretensjonalnych
nieuków, nicości i głupców. Martina raziło i zastanawiało przedewszystkiem nieuctwo. Co się stało?
Co uczynili ci ludzie ze swojem wykształceniem?
Mieli przecie dostęp do wszelkich książek! Dlaczego
nic z nich nie wydobyli?
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/398
Ta strona została przepisana.