uważam po dawnemu, że pan skłania się ku socjalizmowi.
— Boże! — pomyślał Martin. — On nawet nie
wie, o czem mówiłem! nie zrozumiał ani słowa. Cóż
u licha zrobił ze swojem wykształceniem?
W podobny sposób, w miarę rozwoju myślowego,
znalazł się Martin twarz w twarz z zagadnieniem
etyki klasowej, czyli moralności urobionej stosownie do warunków ekonomicznych. Kwestja ta stała
się dlań odrazu koszmarem. Osobiście był intelektualnym moralistą, i nawet pompatyczna płytkość
raziła go mniej, niż ogólnie przyjęte zasady etyczne: dziwaczna mieszanina wpływu warunków ekonomicznych, metafizyki, sentymentalizmu i małpowania.
Próbkę tej ciekawej sałatki znalazł Martin we
własnej rodzinie. Siostra jego, Marian, poznała się
i zaprzyjaźniła ze zdolnym, młodym mechanikiem
niemieckiego pochodzenia, który, posiadłszy gruntownie rzemiosło, otworzył na własną rękę warsztat
naprawy rowerów. Wystarał się też o przedstawicielstwo jakiejś pomniejszej firmy rowerowej i miał
się wcale nieźle. Marian odwiedziła kiedyś Martina w jego izdebce, zawiadamiając o swych zaręczynach; podczas rozmowy ujęła żartobliwie rękę
brata i, przyjrzawszy się dłoni, zaczęła mu przepowiadać przyszłość. Następnym razem zjawiła się
już z Hermanem Szmidtem. Martin przyjął ich
bardzo uprzejmie i złożył życzenia w sposób tak
serdeczny i pełen wdzięku, że niezwłocznie wywo-
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/405
Ta strona została przepisana.