szalony, a może dość pijany, i zakwalifikuje taki
utwór. Czytałeś książki. Miąższ ich, przetrawiony
przez mózg Martina Edena, stworzył treść „Hańby Słońca“. Zczasem zaś Martin Eden będzie sławny,
i lwia część zdobytej sławy przypadnie temu utworowi. Musisz znaleźć nań wydawcę — im prędzej
tem lepiej.
Brissenden opuścił izdebkę Martina późnym wieczorem. Ze schodków ruszającego już tramwaju pochylił się nagle ku przyjacielowi i wcisnął mu do
ręki mały, zgnieciony zwitek papieru.
— Weź-no — powiedział szybko. — Poszczęściło mi się dzisiaj na wyścigach.
Tramwaj ruszył, Martin zaś pozostał zdziwiony
i zaciekawiony, co też zawierać może tajemniczo
zwinięta paczuszka, którą gniótł w palcach. Wróciwszy do domu, rozwinął ją i znalazł stodolarowy
banknot.
Bez skrupułów postanowił go zużytkować. Wiedział, że Brissenden ma zawsze pieniędzy wbród,
przedewszystkiem zaś był głęboko przekonany, iż
niedługo już czekać będzie na powodzenie, a więc
i na możność spłacenia długu. Nazajutrz rano wyrównał wszystkie rachunki w sklepikach, zapłacił
Marji komorne za trzy miesiące zgóry i odebrał
wszystkie rzeczy z lombardu. Następnie kupił piękny prezent ślubny dla Marian, oraz upominki gwiazdkowe dla Ruth i Gertrudy. Wreszcie, zgarnąwszy
pozostałą sumę do kieszeni, ruszył do miasta na
czele całego stadka Silvy. Obietnica dotrzymana
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/475
Ta strona została przepisana.