Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/487

Ta strona została przepisana.

twierdzi, że argumenty Berkeley’ego nie przekonywują i wogóle nie wymagają odpowiedzi.
— Tak jest, nie przekonywały Hum’a. Hume zaś posiadał umysł podobny do twojego, z tą różnicą, że był dość rozumny, aby przyznać, że można nie odpowiadać Berkeley’emu.
Norton był wrażliwy i łatwopalny, chociaż nigdy nie tracił miary w uniesieniu, Kreiss jednak i Hamilton przypominali dwóch bezlitosnych barbarzyńców, którzy spokojnie szukają słabych miejsc przeciwnika, żeby pchnąć i zranić. Późnym wieczorem, Norton, ugodzony częstokrotnem podejrzeniem o metafizykę, ostatnim wysiłkiem trzymający w cuglach swoją popędliwość, z oczyma płonącemi i nagle zmężniałą dziewczęcą twarzą — rzucił się do generalnego ataku na okopy wroga.
— Dobrze, dobrze, ślepi wyznawcy Haeckla! — wołał. — Według was, ja rozumuję jak znachor — ale — proszę — jakże rozumujecie wy?! Nie macie się na czem oprzeć, ciemni dogmatyści, z całym balastem waszej wiedzy pozytywnej, którą zawsze staracie się wtłoczyć tam właśnie, gdzie znajdować się nie powinna. Na długo już przed zbudowaniem koncepcji monizmu materjalistycznego grunt został tak przeorany, że niesposób na nim coś trwałego fundować. Zrobił to Locke — John Locke. Dwieście zgórą lat temu w swoim „Szkicu o rozumieniu człowieczem“ dowiódł, że idee wrodzone nie istnieją. Najlepsze, że tego właśnie staracie się dowieść dzisiaj. Przecież przez cały wieczór wmawiacie we