Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/503

Ta strona została przepisana.

rzeczne i prawidłowe w głowach tych papug, nie byłoby tam nigdy przeniknęło.
Drugi przykład: Pan Fairbank, największa figura w Oxfordzie, człowiek zajmujący stanowisko wielokrotnie wyższe niż pan, panie sędzio — uważa, iż Spencer zostanie uznany przez przyszłe pokolenia raczej jako marzyciel i poeta, niż jako myśliciel. Karły i ujadacze! „Pierwsze zasady“ nie są pozbawione pewnej wartości literackiej“ — wyrokuje jeden z nich. Inni zaś ośmielają się utrzymywać, że Spencer był raczej zdolnym plagjatorem, niż oryginalnym twórcą. O karły! Karły i ujadacze!
Martin urwał nagle pośród martwego milczenia. Wszyscy członkowie rodziny Morsów uważali sędziego Blounta za człowieka powagi i czynu. Wybuch Martina przejął ich zgrozą. Reszta obiadu minęła niby uroczystość pogrzebowa. Sędzia i pan Morse gawędzili półgłosem, inni rzucali od czasu do czasu słówko pełne przymusu. Po obiedzie między Ruth a Martinem doszło do gwałtownej sceny.
— Pan jest niemożliwy! — szlochała dziewczyna.
Uniesienie chłopaka dymiło jeszcze, więc mruknął tylko:
— Barbarzyńcy! Barbarzyńcy!
Kiedy zaś panienka poczęła karcić go, że ośmielił się obrazić sędziego Blounta, Martin rzucił ostro: —
— Mówiąc mu prawdę w oczy?
— Wszystko mi jedno, czy to była prawda — nastawała Ruth. — Istnieją pewna granice, których