wał ubranie u doskonałego krawca i jadał w najlepszych restauracjach. Sypiał wciąż jeszcze w małej izdebce u Marji, lecz widok nowego ubrania
zmusił dzieciaki z sąsiedztwa do zaprzestania wyzwisk w rodzaju: „włóczęga“, „darmozjad“, rzucanych z okienek strychu lub z poza parkanów.
Nowelę hawajską „Wiki-Wiki“ zakupił „Miesięcznik Warrensa“ za cenę dwustu pięćdziesięciu
dolarów. „Przegląd Północny“ wziął artykuł „Kolebka Piękna“, zaś „Mackintosh Magazine“ przyjął
„Wróżbiarkę" — wiersz napisany dla Marian. Wydawcy i czytelnicy powrócili z wywczasów letnich,
rękopisy przyjmowano skwapliwie. Martin nie mógł
się jednak nadziwić, co za niezrozumiały pęd każe
nagle wydawcom przyjmować masowo to wszystko,
co tak uparcie odrzucali przez dwa lata. Nic przecie
jeszcze nie wydrukowano. Nazwiska jego nie znano
nigdzie poza granicami Oakland, ci zaś w Oakland,
którym się zdawało, że go znają, mieli go za skrajnie czerwonego socjalistę. Niczem więc nic można
było sobie wytłumaczyć tego nagłego popytu na jego towar. Uśmiech fortuny, igraszka losu — nic
więcej.
„Hańba Słońca“, kilkakrotnie odrzucana przez
czasopisma, rozpoczęła teraz wędrówkę po towarzystwach wydawniczych stosownie do dawnej rady
Brissendena. Kilku wydawców odpowiedziało odmownie, wreszcie jednak firma Singleterre, Damley i S-ka przyjęła rękopis, obiecując wydrukowanie w całości. Kiedy jednak Martin upomniał się
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/542
Ta strona została przepisana.