traktu na następną książkę pana. Prosimy zechcieć zauważyć, że honorarjum pańskie podnieśliśmy do dwudziestu procent, t. j. do najwyższej normy, jaką zaofiarować może solidna firma. Jeśli oferta nasza dogadza panu, prosimy o wypełnienie pustej rubryki tytułem książki. Nie robimy żadnych zastrzeżeń co do jej rodzaju. Weźmiemy każdą, na dowolny temat. Jeżeli posiada pan coś gotowego w tece, tem lepiej. Teraz mamy właśnie najpomyślniejszą konjunkturę.
Z chwilą otrzymania podpisu pańskiego na kontrakcie będziemy mieli zaszczyt przesłać panu zadatek w sumie pięciu tysięcy dolarów. Jak pan widzi pokładamy w nim nieograniczone zaufanie. Pragnęlibyśmy również przystąpić do omówienia warunków, na których raczyłby pan odstąpić nam na szereg lat — powiedzmy na lat dziesięć — wyłączne prawo ogłaszania drukiem wszystkich swych utworów. Narazie jednak odkładamy to do najbliższej przyszłości“.
Martin odczytał list i, pomnożywszy w pamięci piętnaście centów przez sześćdziesiąt tysięcy, doszedł do wniosku, że wyniesie to ni mniej ni więcej jak dziewięć tysięcy dolarów. Wypełniwszy pustą rubrykę tytułem „Dym wesela“, podpisał nowy kontrakt i przesłał go wydawcom wraz z dwudziestoma nowelami, napisanemi jeszcze za dobrych czasów, to znaczy przed wynalezieniem formuł literackich, które otwierają wstęp do czasopism. Poczem z szybkością, do jakiej tylko poczta Stanów
Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/565
Ta strona została przepisana.