Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/577

Ta strona została przepisana.
Rozdział XLIV

Pan Morse spotkał Martina w kantorze hotelu Metropol. Czy zaszedł tu przypadkowo w jakichś swoich sprawach, czy też specjalnie poto, żeby spotkać sławnego autora i zaprosić go na obiad — Martin nie wiedział, skłaniał się jednak ku tej ostatniej hypotezie. Tak czy inaczej, zaproszenie otrzymał, zaproszenie od pana Morse — ojca Ruth, który wymówił mu dom i zerwał zaręczyny.
Martin nie odczuł gniewu. Nie przybrał nawet tonu obrażonego. Zastanawiał się pobłażliwie, poco właściwie łyka ów człowiek gorzką pigułkę upokorzenia. Nie odmówił nawet. Poprostu zbył zaproszenie, zbagatelizował jakiemś nieokreślonem półsłówkiem, śpiesząc zapytać o zdrowie rodziny, w szczególności zaś pani Morse i panny Ruth. Imię to wymówił bez wahania, z prostotą, sam zresztą dziwiąc się w duszy, że nie odczuwa już tajemnego drżenia, ani dobrze znanego przyśpieszenia tętna, ani nagłej fali rumieńca.
Ostatniemi czasy ciągle ktoś zapraszał go na obiad. Niektórzy specjalnie w tym celu zawierali znajomość. Niekiedy Martin przyjmował zaprosze-